Prosimy nie regulować odbiorników…
Strasznie dawno nic się tutaj nie pojawiło, co nie znaczy, że się nic nie dzieje. Wyszedłem jednak z założenia, że lepiej pisać rzadziej i wpis dopracować, niż publikować coś niedopracowanego.…
Strasznie dawno nic się tutaj nie pojawiło, co nie znaczy, że się nic nie dzieje. Wyszedłem jednak z założenia, że lepiej pisać rzadziej i wpis dopracować, niż publikować coś niedopracowanego.…
Niby mała rzecz a cieszy. Pierwszy raz w tym roku miałem okazję pojechać rowerem do pracy. Królewna z Mamą miały dzisiaj zaplanowane badania, więc zostawiłem im samochód i zamontowawszy bagażnik oraz przytroczywszy zdecydowanie zbyt ciężką sakwę ruszyłem w drogę.
(więcej…)
Przez ostatnie dwa tygodnie siedziałem w domu i moim zajęciem było zajmowanie się córką, aplikowanie jej różnych lekarstw, szykowanie śniadań, łykanie różnych tabletek i radość z tego, że ospa nie…
Strasznie dawno nic nie napisałem. Ostatnio nie było specjalnie o czym pisać. Żadnych zawodów, rower nieczynny. Zdecydowanie zbyt długo nieczynny. Nie myślałem, że tak prozaiczna czynność jak wymiana łożysk może go unieruchomić na tak długo. Tylne koło zalega w serwisie już ponad tydzień, ale podobno łożyska już pukają do drzwi i „na dniach” wszystko będzie gotowe. (więcej…)
Po ostatnim starcie rower stał sobie grzecznie w piwnicy i czekał na wycentrowanie koła. Jak zwykle w ciągu tygodnia nie było na to czasu po pracy. Dopiero w sobotę udało mi się wszystko wyprostować, przy okazji zmieniłem opony na węższe, przydadzą się na asfalt. Na razie żadnych startów nie planuję, więc można zmniejszyć opory toczenia. Przy okazji zamontowałem fotelik dla Królewny. Na razie pożyczony. (więcej…)
Minął kolejny tydzień i przyszła pora na kolejne zawody. Tym razem z Lotto Poland Bike Marathon wybrałem się do Radzymina. Blisko domu, tylko 17 km jazdy, tyle co codziennie do pracy, ale w przeciwnym kierunku. Wszystko zrobiłem inaczej niż ostatnio. Nic nie spakowałem poprzedniego dnia, nie opchałem się makaronem na kolację (tylko na obiad), na śniadanie jajecznica zamiast owsianki, zakupy po drodze, magnez (który i tak potem został w plecaku), izo popijane po drodze, dojazd na miejsce pół godziny przed startem, żele zdobyczne, czyli zebrane na bufetach w poprzednich tygodniach. Pełna prowizorka, nawet ciśnienia w oponach nie sprawdziłem. I co z tego wyszło? (więcej…)
Dawno nic nie napisałem, jakoś tak wyszło. A byłem w Legionowie na Poland Bike Marathon i o tym warto wspomnieć. Blisko domu, fajna trasa, pogoda w miarę dopisała. Czego chcieć więcej? Może kondycji, żeby móc pojechać długi dystans. Tym razem było to około 67 km, więc stwierdziłem że jednak za dużo i pojechałem krótszy, a więc 34 km. Na luzie, bez kombinowania, szybko gdzie można i oszczędnie, gdzie się szybko nie dało. Dwie małe wywrotki bez większych strat w ludziach i sprzęcie to niestety efekt wyjścia z wprawy, czyli potwierdza się stara maksyma, że żeby jeździć, to trzeba jeździć.
Brak treningów między startami powoli staje się u mnie regułą. Brak planu treningowego zdecydowanie obniża możliwości mobilizacji.
Tydzień minął nawet nie wiem kiedy, a wraz z niedzielą nadszedł kolejny start w kalendarzu. Tym razem – Poland Bike Marathon w Nowym Dworze Mazowieckim. Nie było mnie tu trzy lata, a poprzedniego startu nie wspominam zbyt miło. (więcej…)
W czasie, gdy moja drużyna w silnym składzie walczyła na frontach ŚLR i BikeMaraton ja wybrałem się do Józefowa na Mazovię. Z uwagi na Półmaraton Warszawski nie mogłem wystartować w inauguracji cyklu, ale dzięki uprzejmości organizatora mogłem stanąć w 4. sektorze startowym, wywalczonym w poprzedniej sezonie. Nowe miejsce, nieznana trasa, choć okolica jakby znajoma ze startów w Poland Bike.