104 km do linii startu, czyli przygotowania prawie na finiszu

104 km – tylko tyle i aż tyle. Większość planu treningowego już za mną, 3. kwietnia już za niewiele ponad trzy tygodnie. Pozostało mi 11 treningów, jeśli nic się nie wydarzy po drodze. Czekają jeszcze dwie najcięższe 18-stki w szybkim tempie, trochę leniwego joggingu, ze dwa średnie dystanse w tempie wyścigu. To tempo nadal mnie nieco przeraża. Zgodnie z założeniem powinienem mieć średnio 5:29/km. Nie wiem, czy to będzie wykonalne. Czas pokaże 🙂

Od niedzieli nie biegałem, więc na dzisiejszy trening nawet chciało mi się wyjść. Co prawda 5 km joggingu już przestało na mnie robić jakiekolwiek wrażenie, ale taki był na dzisiaj plan – wykonany powiedzmy na 90%, bo nieco za szybko. Trochę gubiłem tempo, jak już się skupiałem na zwalnianiu, to wychodziło momentami zbyt wolno, potem nieco próbowałem przyspieszać – jednym słowem nieco szarpania, chociaż przy średnim tętnie 138 ciężko nawet mówić o szarpaniu. Dla odmiany pobiegłem bez słuchawek, do których już zdążyłem się przyzwyczaić. Obawiam się jednak, że będą musiały zostawać w domu, ewentualnie zrezygnuję z muzyki i zostawię tylko odsłuch z endomondo. Za bardzo opieram się na muzyce trzymając tempo i gdy muzyki zabraknie trochę się gubię. A przecież nie wystartuję z muzą na uchu, bo tak jakoś nie wypada chyba. Szkoda, że nie mam porządnego zegarka, który podałby tempo, tętno i dystans, ale co zrobić, zostaje telefon.

Tak sobie patrzę na dzisiejsze tętno i śmiesznie trochę wygląda 🙂

090316_jogging

Jutro szybkie 12 km. Trzeba się wyspać, bo lekko nie będzie…